Kościół Kolonistów (ul. Ludwiki Uzar-Krysiakowej
Padewscy ewangeliccy Niemcy mieli swój kościół (wraz z cmentarzem) od 1880 r. Taka inwestycja była możliwa od momentu, gdy w 1902 roku kościół w Sulichowie został opuszczony przez emigrujące do Poznania rodziny.
Padwianie - Niemcy okazywali zainteresowanie przeniesieniem kościoła do Padwi. Nie byli jednak zgodni, gdzie kościół powinien być usytuowany. Padwianie Dolni uważali, że kościół powinien znajdować się u nich. Heinrich Konrad 1855 podarował bezpłatnie kawałek swojej ziemi jako plac pod budowę. To było bardzo kuszące, kościół stałby naprzeciwko szkoły i w pobliżu cmentarza, co było bardzo praktyczne. Spór został rozstrzygnięty przez wyższy urząd kościelny na korzyść miejsca w centrum Padwi. Kościół został postawiony w centrum Padwi w 1904 roku, pomimo że nikt z Dolnej Padwi nie chciał do niego chodzić. Zmotywowało to większość Padwian Dolnych do emigracji do Ameryki lub Poznania. Inni poddali się losowi i uspokoili się z czasem. (Ze wspomnień Elli Numrich)
Alfred Konrad - Die Kolonie in Padew
Opracowanie powstało w oparciu o wydawnictwo„Die Kolonie Padew Und Imre verbliebenen Spuren In Bildern (1906-2002)” autorstwa Alfreda Konrada. Publikacja ta zawiera informacje uzyskane od Alfreda Konrada, który był w tamtych czasach, czyli przed ucieczką Niemców, nauczycielem i wójtem w Padwi oraz od Ludwiga Konrada - nauczyciela w padewskiej szkole niemieckiej.
Osada Niemców w Padwi została założona w 1783 r. Osadnicy: Rheinhessen, Pfalz, Hessen Nassau oraz z dystynktu Worms, Oppennheim, Alzey, Rockemhausen, Mannheim i inni. W Padwi Dolnej osiedlili się protestanci, w Padwi Górnej katolicy. W tych czasach powstała również szkoła niemiecka dla wszystkich osadników niemieckich. Była ona ulokowana na działce nr 34 (budynek starego przedszkola). Z czasem budynek odstąpiono Polakom, a na niemiecką szkołę zakupiono od Jakoba Duy, niemieckiego protestanta z Padwi, plac nr 33. Zakupiono również działkę na dom dla nauczyciela. W 1870 r. szkoła była gotowa.
Pierwszym nauczycielem, bez wykształcenia pedagogicznego, był Philipp Ulm. Na początku XX w. w szkole uczyli: Jakob Kintzi, Franz Kranl, Johann Manz, Philipp Machmer, Karoline Doern, a od 1 stycznia 1918 r. Ludwig Konrad, urodzony w Padwi, pierwszy z nauczycieli posiadający przygotowanie pedagogiczne. W 1918 r. szkoła niemiecka uzyskała uprawnienia szkoły publicznej.
W 1934 r. Padew została nawiedzona przez powódź z rzeki Wisłoki. Była to ponoć jedna z największych powodzi od ostatnich dziesięcioleci – ostatni raz taka duża woda przyszła do Padwi w 1870 r., wtedy także zalanych zostało wiele domów. Wiosna 1934 r. była wyjątkowo sucha, od kwietnia do maja nie spadła ani jedna kropla deszczu. Nie było trawy na pierwsze siano, zboża rosły bardzo słabo i większość rolników niemieckich zaczęło zbiory żyta już 2 lipca. Od końca 1 tygodnia lipca do ostatniego dnia miesiąca kilka razy spadł deszcz. 15 lipca, w niedzielę, zaczął padać bardzo intensywny deszcz i opady trwały nieprzerwanie do czwartkowej nocy. Wszystkie kanały i jeziorka były pełne. W nocy, tuż po 24.00, przyszła wielka fala od strony Padwi Górnej (od pastwiska zwanego Hutweide), pojawiła się na całej szerokości ulicy. W ciągu kilku minut obszar od szkoły niemieckiej do domu Edmunda Konrada (nr 34) został zamieniony w jezioro. Domy były otoczone wodą, która doszła do zachodniej ściany budynku szkolnego. Również kościół protestancki, znajdujący się po przeciwnej stronie drogi, otoczony był wodą. Jej wysokość została zaznaczona na ścianie kościoła.
W domu Edmunda Konrada (nr 23) woda podniosła podłogę wraz z meblami. Zwierzęta zostały przeniesione w stodole na wyższy poziom. Bliżej Padwi Dolnej i Środkowej wszystkie domy zostały zalane. Ludzie przemieszczali się w łodziach zrobionych z koryt służących do karmienia świń. W niektórych domach ludzie mieszkali na poddaszu. Aby coś ugotować, jedna osoba musiała stać w wodzie. Powódź zniszczyła groble i woda podmyła znaczną część terenu, przestała jeździć kolej i nie dochodziła poczta. Straty w plonach były olbrzymie. Ziemniaki zgniły od nadmiaru wody, tak samo jak zboże.
Szczególnie ciężkie czasy dla Niemców były w przeddzień wybuchu II wojny światowej. Policja polska przeszukała domy oraz szkołę niemiecką w poszukiwaniu broni, amunicji i dokumentów. Od 1 września 1939 r. bombowce zrzucały na Padew bomby kilka razy dziennie, bombardując tory kolejowe a także fabrykę w Mielcu. 2 września pięć bomb spadło na dom Franza Müllera, 5 września 5 bomb spadło na polskie gospodarstwo. 13 września pierwsze wojsko niemieckie dotarło do Padwi. O godzinie 14.00 podpalony został dom żydowski przez pojazd opancerzony, a ogień rozprzestrzeniał się na domy Polaków oraz zabudowanie Edmunda Konrada (nr 34). W nocy spłonęła stodoła Emmy Duy (nr 144) na skutek ostrzału artyleryjskiego.
Jakub Numrich – kolonista z Padwi kontra Żydzi – wspomnienia Pana Józefa Stachula
- Wspomnienie
Wojkowska szkoda – wspomnienia Pana Józefa Stachula
- Wspomnienie
Wspomnienia Tadeusza Krempy
Rodziny niemieckie w Padwi Po wyzwoleniu, gdy okupanci wyjechali z Padwi, wraz z nimi naszą wieś opuściły też rodziny niemieckie. W miejscach opuszczonych osiedlili się Polacy. Przed wojną Padew zamieszkiwało wielu Niemców (co drugi dom), również babcia pana Krempy pochodziła z Niemców. Niemcy chcieli, by jak najwięcej Polaków zniemczyło się, jednak dochodziło do tego, że sami narodowość germańską zmieniali na polską i dobrze żyli z Polakami. Często urządzali np. wspólne wesela, żenili się z Polkami, a gdy organizowali kiermasze, zapraszali też Polaków. Kiermasze te urządzane były na wiosnę i miały charakter zapustów. Ówcześni Niemcy mieli wyższą kulturę rolną niż Polacy, dlatego rolnicy polscy podglądali metody gospodarowania i przenosili je na własny grunt. Mieli spore gospodarstwa, które nadał im cesarz Józef II. Zajmowali się głównie rolnictwem. W Padwi Środkowej Niemcy mieli własny kościół i szkołę, która znajdowała się na miejscu dzisiejszego ośrodka zdrowia. Kościół niemiecki został sprzedany do Górek za Wisłokę. Ojciec pana Krempy był wówczas wójtem i nie chciał, żeby ten kościół przenoszono (wolał przeznaczyć go na bibliotekę, ale został przegłosowany na walnym zebraniu wiejskim). Kierownikiem szkoły niemieckiej był Edmund Konrad. Budynek szkolny został po wojnie rozebrany, drewno przeznaczono na opał. W Padwi Środkowej mieszkali głównie niemieccy protestanci, natomiast na Przybyłach katolicy. Ojciec Edmunda był na tyle rozsądny, że powtarzał mu: „Uważaj, wojna się jeszcze nie skończyła.” Dlatego jako wójt był ostrożny w stosunku do Polaków. Tuż po wybuchu wojny w 1939 r. Niemcy chcieli, by tato pana Krempy został wójtem, lecz on nie zgodził się, twierdząc, że nie będzie służył Niemcom, więc wójtem został Edmund Konrad. Wielu Polaków przeszło w czasie okupacji na Volksdeutschów, ponieważ dzięki temu mogli liczyć na dodatkowe wyżywienie. Niemcy wzywali często ojca pana Krempy, ale on zawsze wysyłał na spotkanie swoją żonę. Jednak pewnego dnia pojechał sam i ówczesny wójt Edmund Konrad zachęcał go do zostania Volksdeutschem, twierdząc, że pewnym jest, iż Niemcy wygrają wojnę. Ojciec pana Krempy odpowiedział, że gdy sam był wójtem przed wojną nikogo nie namawiał do zapisywania się na Polaków. Niemcy stosowali taką politykę, że z dobrych ziem rolniczych wysiedlali Polaków na gorsze. Nie wszystkie osoby pochodzenia niemieckiego wyjechały z Padwi, Volksdeutsche zostali.