Szkoła Padew Narodowa

Padewska szkoła istnieje od XV w., bowiem wówczas założono przykościelną szkołę parafialną, w której uczono w języku łacińskim i polskim takich przedmiotów jak: śpiew i gramatyka. Uczniami byli chłopcy z 12 miejscowości. W XVIII w. liczba uczniów powiększyła się do 60, toteż społeczność postanowiłą wybudować nową, większą szkołe, która przekształcona została na dwuklasową. Uczyło w niej już dwóch nauczycieli. W 1898 r. dwuklasowa szkoła w Padwi została przekształcona na trzyklasową z dopełniającym kursem rolniczym. W roku 1909 kierownikiem szkoły został Piotr Rec, który wspólnie z Radą Szkolną Miejscową, w skład której wchodzili: Maciej Konieczny i ks. Wilhelm Skopiński, wystąpili do Rady Szkolnej Krajowej o przekształcenie szkoły trzyklasowej w czteroklasową, mieszaną. W czasie I wojny światowej w budynku szkoły wojska rosyjskie przeznaczyły na szpital wojskowy. Został on wówczas bardzo zdewastowany, mienie rozgrabione. Po odzyskaniu niepodległości szkoła wznawia edukację publiczną w siedmiu klasach. Sprawia to, że znów trzeba powiększyć budynek – do rozbudowy przystąpiono w 1930 r., dobudowując dwa skrzydła do wcześniejszej bryły. Taką szkołę widzimy do dziś. Czołową postacią padewskiej szkoły był Józef Jarmuła, pełniący w latach 1922-1953 funkcję kierownika. Placówka kształtowała postawę patriotyczną – przygotowywano uroczystości narodowe, świętowano rocznice wybuchu powstań, odzyskania niepodległości, Konstytucji 3 Maja.23.07.1923 r młodzież wraz z kierownikiem Jarmułą powitała w Padwi prezydenta Polski Ignacego Mościckiego.Podczas okupacji w szkole stacjonowały wojska niemieckie, a zajęcia odbywały się pod kontrolą władz okupacyjnych. Tajne nauczanie prowadzili z poświęceniem w swoich domach padewscy nauczyciele: Władysław Woś, Józefa Skonieczna, Kazimierz Jamza.

Odpisy z kroniki szkolnej
Widok szkoły
Nauczyciele, uczniowie
Szkoła w Padwi - tekst opracowany na podstawie kroniki szkolnej

Z przyczyny braku wszelkich aktów nie można określić, kiedy i przez kogo i pod jakimi warunkami lub okolicznościami założona została szkoła. Na podstawie podań ustnych, ludowych, można uznać przy tej niepewności za jedną z najważniejszych wskazówek do ścisłego oznaczenia, w kiedy szkoła padewska założona być mogła. Wypadałoby założenie szkoły na czasokres piętnastoletni rozłożyć, a zważając na tutejsze dawne stosunki, które były dosyć pomyślnymi (w porównaniu z innymi wioskami) dla wczesnego założenia szkoły, możemy z dokładnością bardzo prawdopodobną lata od 1765-1780 wziąć za najbliższe założeniu szkoły tutejszej. Przyjąwszy więc, że nasze przypuszczenie jest słuszne, założono szkołę padewską za panowania albo Stanisława Augusta króla polskiego, albo Józefa II cesarza austryjackiego, a to wg tego czy założenie szkoły w pierwszych latach naszego piętnastoletniego czasokresu, czy też później nastąpiło. Wyposażenie szkoły było dobre – należał do szkoły grunt ok. 15 mórg wynoszący, który koło roku 1820 nie wiadomo przez kogo i z jakich przyczyn rozdano w tym rozmiarze, że dla szkoły nie zostało nawet całe cztery morgi gruntu z łąkami włącznie. Dom szkolny 28 łokci długości a 15 łokci szerokości zawiera 1 pokój dla uczącej się młodzieży, dwa pokoje na mieszkanie nauczyciela, kuchnię, spiżarnię i sień.
Z zabudowań gospodarczych jest stodoła o 2 zapolach, stajnia z drewutnią pod 1 dachem. Drewna opałowego dla szkoły dostarcza dziedzic państwa Tuszowa – 6 sągów rocznie, które gminy do szkoły wcielone przywożą (… ) Nauka wedle planu naukowego dla szkół trzyklasowych została zaprowadzona w tutejszej szkole dopiero z początkiem roku szkolnego 1899/1900, otwarcie zaś kursu rolniczego nastąpiło dopiero z dniem 1 marca 1902 a właściwie z dniem 1 września 1902 r.

Reorganizacja szkoły na trzyklasową z kursem rolniczym nastąpiła za kierownika tej szkoły p. Józefa Madziarskiego, pełniącego tu obowiązki służbowe od 1 września 1878 r. (odznaczony srebrnym krzyżem zasługi z koroną po 43 latach pracy w zawodzie, na własną prośbę z końcem sierpnia 1901 przeszedł w stan spoczynku (…).

(…) na nadzwyczajnym posiedzeniu w dn. 20 maja 1909 r. odbytym na umotywowany wniosek Piotra Reca – kierownika szkoły, popartym przez ks. Skopińskiego uchwalono jednogłośnie zreorganizować tutejszą szkołę na czteroklasową ludową z dopełniającym kursem rolniczym.

Rok 1914 – od 15 sierpnia przez Padew przeciągały wojska austryjacko -węgierskie w stronę północną. W szkole mieściły się kwatery obozujących wojsk. W końcu sierpnia przemarsze wojsk ustały i przystąpiono do oczyszczania budynku szkoły.
Z dn. 1 września rozpoczęła się nauka. 17 i 18 września wojska polskie ustępują – naukę przerwano 17 września. 19 września pokazały się pierwsze patrole rosyjskie. Szkołę zajęły wojska rosyjskie.

21 września rozłożył się w budynku szkolnym szpital polowy rosyjski. Usunięto wszystkie sprzęty, ogrodzenie szkoły
i ogród zdewastowano.

Ok. 28 września szpital rosyjski ustąpił ze szkoły. Zniszczeniu uległa cała dokumentacja szkolna i przybory do nauki.

Druga inwazja nieprzyjacielska trwała od 6 listopada 1914 do
11 maja 1915 r.

Rok szkolny 1915-16 rozpoczęto 1 lipca, ale w bardzo trudnych warunkach, uczono bez podręczników.

5 listopada 1916 – ogłoszono wolną niepodległą Polskę
spod zaboru rosyjskiego.

Rok 1918/19 jest przełomowy w historii Polski. Legła
w gruzach Austryja. Wstała z grobu wolna niepodległa Polska.

Rok szkolny 1922/23 rozpoczęto ze zmianami w gronie nauczycielskim. Miejsce dotychczasowego kierownika szkoły - Piotra Reca, który przeszedł na emeryturę, zajął Józef Jarmuła, który z dn. 1 XII 1922 r. został mianowany kierownikiem szkoły.

Rok 1923/24 – wprowadzono plan nauki szkoły sześcioklasowej. Józef Jarmuła stara się w Radzie Szkolnej Powiatowej o nową siłę nauczycielską, w dalszym ciągu zabiega o siódmą klasę dla szkoły
w Padwi.

Rok 1927/28 – przy szkole istnieje Kasa oszczędności uczniowska oparta o Kasę Stefczyka w Padwi Narodowej (oszczędności wynosiły 86 zł).

Dnia 23 lipca 1929 przejeżdżał przez tutejszą gminę Najdostojniejszy Pan Prezydent Rzeczpospolitej Ignacy Mościki (wybudowano 3 bramy triumfalne, przywitano chlebem i solą przed Domem Ludowym). Przemawiała uczennica Zofia Jarmulanka - wręczyła piękny bukiet biało-czerwony. I przemawiał poseł Krempa i ks. Kozdrój, poczem po umieszczeniu swego podpisu w księdze pamiątkowej Domu Ludowego p. Prezydent odjechał.

Rok 1930/31 - 5 sierpnia przystąpiono do rozbudowy tutejszej szkoły w ten sposób, że z jednej i drugiej strony starego budynku dobudowano dwa skrzydła tak, że wykończony cały budynek szkolny obejmować będzie 8 sal naukowych, 2 kancelarie, gabinet i mieszkanie dla kierownika szkoły. Koło budowy troszczą się najwięcej: przewodniczący Rady Szkolnej p. J. Krempa i naczelnik gminy p. Franciszek Ruła. Kuratorium Okręgu Szkolnego Krakowskiego udzieliło na rozbudowę szkoły 9.000 zł subwencji, pozostałe koszty pokryła gmina Padew.

Spokojną pracę, tak grona nauczycielskiego jak i młodzieży
w pięknym jednopiętrowym budynku, przerwała straszna zawierucha wojenna rozpętana przez Hitlera w 1939 r. Działania wojenne w okolicach Padwi rozpoczęły się 1 września 1939 r.

Od 2 września nauka w szkole została przerwana, a budynek szkolny stał się odtąd stałym miejscem kwaterunku wojsk hitlerowskich przemieszczających się na wschód. Początkowo w szkole mieścił się szpital dla wojsk niemieckich. Większą część szkoły do swojej dyspozycji zajęło wojsko. W piwnicy szkolnej lub
w poszczególnych salach lekcyjnych mieściło się więzienie,
w którym przetrzymywano ludzi schwytanych w czasie łapanek.

Na piętrze, nad mieszkaniem kierownika szkoły, była sala przesłuchań. Przesłuchiwali młodzi Niemcy ze służby „Sonderdienst”, którzy doskonale znali język polski.
Przez cały czas okupacji szkoła była zajęta do dyspozycji wojska hitlerowskiego. Tu przyjeżdżały na wypoczynek kompanie z frontu wschodniego, tu formowane były kompanie Wermachtu i wysyłane na front.

 W 1966 r. w czasie obchodów 1000 – lecia Państwa Polskiego Szkole Podstawowej w Padwi został nadany honorowy emblemat upamiętniający walkę i męczeństwo mieszkańców Padwi z okupantem hitlerowskim. Została też wmurowana tablica uwieczniająca tę straszną i nierówną walkę.

Tekst opracowany na podstawie rozdziału „Jędrusiowa dola” pochodzącego z książki Krystyny Kozłowskiej i Janiny Pałęckiej pt. „Spętany koń”

„A gdy dzieci zapomną, że mieszkamy w schronach,
Że widziały dni straszne, ponure i krwawe,
Niech tylko to jedno pamiętają o nas,
Żeśmy padli za wolność, aby była prawem”.
/Ryszard Kierkowski/

Ziemia padewska w czasie II wojny światowej była terenem prężnie działającego ruchu oporu przeciwko okupantowi niemieckiemu. Spośród wielu jego członków na szczególną uwagę zasługuje rodzeństwo Józefy i Jana Czaja, którzy o swoim działaniu w konspiracji mówili: „Nie robimy niczego nadzwyczajnego, spełniamy tylko swój obowiązek”. Obowiązek ten realizowali, narażając swoje życie dla ratowania innych.

Józefa Czaja, pseudonim „Ziuta”, od samego początku związana z „Odwetem” Związku Walki Zbrojnej, a następnie z Armią Krajową, komendantka Wojskowej Służby Kobiet. Oficjalnie pracowała w gminie. Tam jej zadaniem było organizowanie czystych blankietów „kenkart”, a także zaopatrywanie komórki konspiracyjnej w potrzebne pieczęcie i wzory różnych blankietów, do których, jako urzędniczka gminy, miała łatwy dostęp.

Jan Czaja, pseudonim „Powsinoga”, uczestnik kampanii wrześniowej 1939 r., od 1942 członek konspiracji. W 1944 roku „Ziuta” i „Powsinoga” zorganizowali pomoc w dezercji z Wehrmachtu, który stacjonował w padewskiej szkole, dwóm Francuzom: Charlesowi Roeschowi i Edmondowi Kleniowi.

1 III 1944 r. „Ziuta” i jej brat „Powsinoga” odprowadzili Francuzów na tzw. granicę w pobliże Wisły, gdzie dołączyli do nich dwaj przewoźnicy, którzy mieli dostarczyć uciekinierów do oddziału dywersji obwodu oddziału mieleckiego AK pod dowództwem „Stalowego” Jana Mazura.

Niemcy szybko zorientowali się, że Francuzi zdezerterowali. Następnego dnia obstawili całą Padew. Wzdłuż toru co 50 m stał żandarm. Kontrolowano każdego. „Ziuta” była doświadczonym pracownikiem konspiracji i nie miała wątpliwości, że poszukiwania łączą się z jej podopiecznymi. Postanowiła uciekać. Jedynym sposobem było wskoczenie do pociągu. Za późno jednak zorientowała się, że stacja jest obstawiona. Złapano ją w drodze na dworzec. Mimo że była eskortowana przez żandarmów, zachowała zimną krew i pod pozorem pilnej potrzeby weszła do domu mieszkalnego w pobliżu stacji Kazimierza Marmola.
W ubikacji zniszczyła konspiracyjne papiery, a Marmolowi szepnęła, aby uprzedził jej rodziców.

Zamknięto ją w budynku stacyjnym, a później zaprowadzono do domu, gdzie założono „kocioł”[1]. Rewizja przyniosła spodziewane wyniki. Znaleziono dowody obciążające „Ziutę”. Do wściekłości doprowadziła gestapowców Anna Czaja - matka „Ziuty”, która wrzuciła do pieca chlebowego kopertę z najbardziej obciążającymi dowodami konspiracyjnymi. Na oczach „Ziuty” Niemcy skatowali jej matkę. Po zwinięciu kotła matkę, „Ziutę” i Janka zabrano z domu na przesłuchania. Pierwsze z nich odbywały się w padewskiej szkole. Następnie przewieziono ich do gestapo do Mielca, zaś 7 kwietnia „Ziuta” została wywieziona do więzienia w Rzeszowie. Tam, mimo tortur i potwornego bicia, nie wydała nikogo. Po pewnym czasie została przewieziona i osadzona w więzieniu tarnowskim. Stamtąd przewieziono ją do więzienia na Montelupich w Krakowie, gdzie 23 czerwca 1944 r. została stracona.

Brat Jan ps. „Powsinoga”, nie wiedząc, czy zdoła wytrzymać bicie i tortury, popełnił samobójstwo, przegryzając ampułkę cyjanku potasu.

Dwaj Francuzi bezpiecznie dotarli do oddziału mieleckiego AK i dzielnie walczyli przez cały okres okupacji. Po zakończeniu wojny opuścili ziemie polskie i wyjechali do Francji.

Edmond wstąpił do Salezjanów, Charles został wysokim urzędnikiem do spraw sportu.

W latach 70 Edmonda i Charlesa odwiedziło dwóch polskich dziennikarzy. Podczas spotkania Edmond opowiadał, że „w każdej swojej modlitwie prosi Boga o łaskę dla dusz tej rodziny, która poświęciła życie dla niego. W każdej swojej mszy świętej wymawia specjalną formułę poświęconą tej dziewczynie”.

Ja pamiętam - wspomnienia Pani Jadwiga Burghardt
  • Wspomnienie
Czajowie - wspomnienia Pan Zygmunt Burghardt
  • Wspomnienie
Wspomnienia pani Anny Burghardt z Padwi Narodowej

Szkoła

Anna Burghardt

W czasie wojny szkoła nie była obowiązkowa. Do jednej klasy uczęszczali uczniowie w różnym wieku. Klasy były bardzo liczne od 30 do 36 uczniów. Podręczniki bardziej przypominały gazetkę niż książkę, z której młodzież miała uczyć się o pięknie polskiej literatury. Nauczyciel matematyki mógł normalnie przystępować do lekcji, jednak na lekcjach języka polskiego nie mógł wyciągnąć polskiej książki i uczyć młodzież. Swoje lekcje opierał na tzw. sterach[1], w których informacje były znikome.

W szkole panował rygor a nauczyciele cieszyli się ogromnym szacunkiem zarówno ze strony uczniów jak i rodziców. Starannie prowadzili dzienniki, zawsze sprawdzali obecność.

„W czasie okupacji nie uczono historii, geografii, a ćwiczenia cielesne, bo tak wtedy mówiono o dzisiejszym wychowaniu fizycznym, wyglądały w ten sposób, że chwilę pograliśmy w piłkę
i musieliśmy wracać do szkoły na zajęcia. Zazwyczaj było 7, 8 lekcji, tak do godziny 14. To dość długo jak na szkołę podstawową.

Dzieci nie nosiły mundurków, nie wiem, czy kogokolwiek byłoby na nie stać. Na wsi była bieda i nie można było sobie pozwolić na jakiekolwiek luksusy. Dzieci z rodzin wielodzietnych nie miały
w szkole drugiego śniadania, nawet chleb był udzielany.
Zapamiętałam też, jak przed wojną spotykaliśmy się w dużej świetlicy, gdzie organizowane były różne akademie
i przedstawienia. Do dziś pamiętam słowa, jakie wypowiadały dziewczynki: Niech żyje migły - Rydz! Nasz drogi, dzielny wódz!’’

 

Zdjęcia dotyczące Józefa Stelmacha z Padwi,brat Anny Czaja,uczestnik II wojny światowej w I Korpusie Pancernym Stanisława Maczka
Wspomnienia pani Reginy Krużel z Padwi Narodowej

Regina Krużel

W szkole, tak jak w dzisiejszych czasach, nauczano języka polskiego, matematyki. Podręczniki były przekazywane kolejnym dzieciom w rodzinie. W szkole panował rygor. Stosowano kary cielesne. Klasy były bardzo liczne, było ich dwie. Gdy zmarł JózefPiłsudski, w szkole została ogłoszona żałoba.

 

Wspomnienia pana Tadeusza Krempy z Padwi Narodowej

Tadeusza Krempa

W latach 30 kierownikiem szkoły był Jarmuła, uczył też matematyki - był bardzo dobrym nauczycielem. Na lekcjach dzieci siedziały bardzo spokojnie nawet wtedy, gdy nauczyciel wychodził z klasy. Innymi nauczycielami uczącymi pana Krempę byli: pani Skopińska i jej mąż Wilhelm. Zamiast z książek dzieci uczyły się ze sterów. Ówcześnie stosowanymi karami (oprócz cielesnych) było stanie w kącie i wizyta w gabinecie dyrektora. Lekcji śpiewu uczyła pani Lejko. W szkole ćwiczył także chór, do którego należała cała klasa. Po śmierci Piłsudskiego odbył się apel, na którym uczniowie zostali poinformowani, że „Józef Piłsudski nie żyje”, na co uczniowie zgodnym chórem (jak zwykle, gdy była podawana jakaś informacja o marszałku) wykrzyknęli: „Niech żyje!”

Dokumenty szkolne, świadectwa
Szkoła Padew - zdjęcia współczesne