Tak żyli ludzie

Przed II wojną światową
Powódź 1934 r.
II wojna światowa, teren Generalnej Guberni
„Stanisław Hyjek” – wspomnienia Pana Józefa Stachula
 
„Słowo o wójcie Konradzie” – wspomnienia Pana Józefa Stachula
 
„Jeszcze Polska nie zginęła” – wspomnienia Pana Józefa Stachula
 
„Lejzur Pinkosz” – Żyd z Wojkowa – wspomnienia Pana Józefa Stachula
 
„Sitoniowa córeczka” – wspomnienia Pani Genowefy Marek
 
„Gaz czy bomby?” – wspomnienia Pani Genowefy Marek
 
„Żadnemu Polakowi nie róbcie krzywdy!” – wspomnienia Pani Genowefy Marek
„Kłonidz” – wspomnienia Pani Genowefy Marek
 
„Na roboty do Niemiec” – wspomnienia Pani Zofii Łącz
 
„Mój wujek miał zginąć w Katyniu”- wspomnienia Pani Zofii Łącz
 
Historia Walentego Kołka opowiedziana przez syna Józefa Kołka – wspomnienia Pana Józefa Kołka i Pana Jana Piechoty
 
„Mama piekła chleb”- wspomnienia Pani Jadwigi Burghardt
„Zabawy, odpusty i na bosaka w kościele” – wspomnienia Pani Jadwigi Burghardt
 
„Pożegnanie z sąsiadką” – wspomnienia Pana Jana Piechota
 
„Szosa w Padwi” – wspomnienia Pana Jana Piechota
 
„Ojciec mi odpowiadał”-wspomnienia Pana Zygmunta Burghardt

 

„Krok od śmierci” – wspomnienia Pana Mieczysława Płazy (mieszkańca Pierzchnego) i Pana Jana Mycka

„Na początku września 1939 r. widziałem jak żołnierze polscy powiesili na drzewie, niedaleko domu, w którym mieszkałem – szpiega niemieckiego. Później zakopali go w dole, który wcześniej sam wykopał.

O tym, że był to szpieg niemiecki świadczy to, że gdy Niemcy weszli do wioski to wykopali zwłoki i zabrali ze sobą.

W sierpniu  1944  roku byłem młodym chłopakiem, miałem 14 lat i słyszałem jak rozlegały się strzały w pobliskich laskach. Prawdopodobnie strzelali Rosjanie.

Niemcy przebywający w pobliżu wypędzili mieszkańców na polanę za wsią: na przodzie mężczyźni, na końcu dzieci. Rozpoczęli przesłuchanie, by wydano tych co strzelali. Zamierzali rozstrzelać zgromadzonych, w odwecie za ukrywanie partyzantów.

Anna Hyjek  i Antoni Płaza, mieszkańcy wsi, znając język niemiecki próbowali przekonywać, iż mieszkańcy nic nie wiedzą na temat partyzantów. Dwaj mężczyźni (Antoni Hyjek i Mieczysław Szymański) uciekli kanałem, Niemcy nie zdołali ich zastrzelić.

Niemcy polecili wszystkim zebranym opuścić wioskę i skierowali ich na stację do Tuszowa Narodowego, oczywiście pod eskortą i  poszukać sobie mieszkania. Tam mieszkańcy doczekali wyzwolenia.

Kazimierz Małodziński
Po wojnie
Dożynki
Migawki z Padwi
Na ul. Kościuszki – opis osób

Nie ma to jak rodzina
Przy domu
Przyjaźń na całe życie
Tradycyjnie czy z duchem czasu
Wspomnienia pana Tadeusza Krempy z Padwi Narodowej
  1. Rodziny niemieckie w Padwi

Tadeusz Krempa

Po wyzwoleniu, gdy okupanci wyjechali z Padwi, wraz z nimi naszą wieś opuściły też rodziny niemieckie. W miejscach opuszczonych osiedlili się Polacy. Przed wojną Padew zamieszkiwało wielu Niemców (co drugi dom), również babcia pana Krempy pochodziła z Niemców. Niemcy chcieli, by jak najwięcej Polaków zniemczyło się, jednak dochodziło do tego, że sami narodowość germańską zmieniali na polską i dobrze żyli z Polakami. Często urządzali np. wspólne wesela, żenili się
z Polkami, a gdy organizowali kiermasze, zapraszali też Polaków. Kiermasze te urządzane były na wiosnę i miały charakter zapustów. Ówcześni Niemcy mieli wyższą kulturę rolną niż Polacy, dlatego rolnicy polscy podglądali metody gospodarowania i przenosili je na własny grunt. Mieli spore gospodarstwa, które nadał im cesarz Józef II. Zajmowali się głównie rolnictwem.
W Padwi Środkowej Niemcy mieli  własny kościół i szkołę, która znajdowała się  na miejscu dzisiejszego ośrodka zdrowia. Kościół niemiecki został sprzedany do Górek za Wisłokę. Ojciec pana Krempy był wówczas wójtem i nie chciał, żeby ten kościół przenoszono (wolał  przeznaczyć go na bibliotekę, ale został przegłosowany na walnym zebraniu wiejskim).  Kierownikiem szkoły niemieckiej był Edmund Konrad.  Budynek szkolny został po wojnie rozebrany, drewno przeznaczono na opał. W Padwi Środkowej mieszkali głównie niemieccy protestanci, natomiast na Przybyłach  katolicy. Ojciec Edmunda był na tyle rozsądny, że powtarzał mu: „Uważaj, wojna się jeszcze nie skończyła.” Dlatego jako wójt był ostrożny w stosunku do Polaków. Tuż po wybuchu wojny w 1939 r. Niemcy chcieli, by tato pana Krempy został wójtem, lecz on nie zgodził się, twierdząc, że nie będzie służył Niemcom, więc wójtem został Edmund Konrad. Wielu Polaków przeszło w czasie okupacji na Volksdeutschów, ponieważ dzięki temu mogli liczyć  na dodatkowe wyżywienie. Niemcy wzywali często ojca pana Krempy, ale on zawsze wysyłał na spotkanie swoją żonę. Jednak pewnego dnia pojechał sam i ówczesny wójt Edmund Konrad zachęcał go do zostania Volksdeutschem, twierdząc, że pewnym jest, iż Niemcy wygrają wojnę. Ojciec pana Krempy odpowiedział,  że gdy sam był wójtem przed wojną nikogo nie namawiał  do zapisywania się na Polaków. Niemcy stosowali taką  politykę, że z dobrych ziem rolniczych wysiedlali Polaków na gorsze. Nie wszystkie osoby pochodzenia niemieckiego wyjechały z Padwi, Volksdeutsche zostali.

Dom państwa Katarzyny i Marcina Kaplów w rynku, Padew około 1944 r. Ze zbiorów prywatnych

Wójt miał dużą władzę. Na zakręcie za kościołem (na dzisiejszym placu pana Raguza) w drewnianym budynku było więzienie. Gdy ktoś coś przeskrobał np. ukradł drzewo w lesie, to wójt nakazywał zamknąć go w więzieniu na 2 dni. Aresztowany miał przynieść ze sobą własne jedzenie. Przed wojną w Padwi była też policja. Na Mocydlu (teren dzisiejszej nowej szkoły) dzieci jeździły na łyżwach. Pan Krempa swoje łyżwy kupił od syna Jarmuły, najpierw jedną, a za jakiś czas drugą. W każdy poniedziałek na rynku w Padwi odbywały się kramy, na które zjeżdżali ze swoimi towarami Żydzi z Mielca i Gawłuszowic. 

  1. Osoby i stanowiska

Po przejściu frontu ojciec pana Krempy był przez kilka miesięcy wójtem, jednak szybko zrezygnował ze stanowiska ze względu na zły stan zdrowia. Po nim  urząd objął Michał Kołek z Wojkowa. Pierwszym sołtysem po wyzwoleniu był  Kielek. Przed wojną i za Niemców Edward Potyrała był sekretarzem. Kasjerem
w Kasie Stefczyka był Tomasz Potyrała, jego syn – Bolesław był lekarzem.

  1. II wojna światowa

„1 września jeszcze nie wiedzieliśmy, że wybuchła wojna, ale już coś się czuło. Pamiętam wtedy, była młocka i poganiałem konie za stodołą i dobrze pamiętam samolot, który leciał od zachodu. Jeszcze teraz jakbym go widział. Nareszcie poleciał
2 km, a tu 6 bomb. Myśleliśmy, że to gaz, bo były chmury. Mój tato pracował wtedy w gminie, przyjechał do domu i mówił, że to ćwiczenia, a jeszcze nie wojna. Tego samego dnia po południu o 4 godzinie słyszymy znowu samoloty. Okazało się, że zaczęli z dworku w Chmielowie strzelać do samolotów. Na drugi dzień przyleciały kolejne samoloty i zbombardowały ten dworek. I wtedy utrwalił mi się wybuch tej wojny. Nie strzelano tak celnie. Niemcy nie trafiali w cele, które sobie obierali. W Jaślanach nie trafili w tory kolejowe, a dlatego spuścili tam bomby, bo jak ojciec opowiadał, w planie przed wojną była tam prochownia. W rzeczywistości zaś znajdowało się pole tatarki, która kwitła na biało i z góry wyglądała jak budynek. Ale nie trafili nawet w tą tatarkę, tylko obok, po sąsiedzku, gdzie były łąki i tam spadły bomby. Jeszcze do dziś można znaleźć po nich ślady. Podczas okupacji Niemcy zmuszali Polaków do pracy przy remontach samolotów w Mielcu. Oczywiście nikt z własnej woli nie chciał dla nich pracować. Dlatego okupanci zbierali zakładników
z mieszkańców Padwi. Jak nikt się nie zgłosił do pracy dla Niemców, mieli oni być rozstrzelani. Po ludzi do pracy przyjeżdżało gestapo dużymi samochodami. Obstawiali domy i gdy był ktoś zdatny do pracy, to go zabierali.”

  1. Powódź

W 1934 r. wylała Wisłoka w Chrząstowie i zalana została część Padwi do drogi. Na Wygwizdowie „woda szła oknami”. „Pamiętam, jak jechałem z mamą na nasze pole za kanałkiem wpadającym do Złotego Potoku. Miałem wtedy 10 lat. Nagle mama powiedziała: jedziemy, bo wody idą. Pamiętam jakby to było niedawno. Patrzę, a tu taki biały pas, wałek spienionej wody. Dobrze, że nasz koń był niebojący i szybko wróciliśmy do domu. Za pół godziny woda szła już kanałami. Niewiele brakowało
a przelałaby się przez drogę. Na Polskiej Wsi ludzie mieli wodę po okna, a na rynku pływali łódkami.” Po powodzi w 1934 r. pogoda się ustabilizowała i przez całą jesień było bardzo ciepło. 

  1. Życie codzienne

W domu Kaplów,  na rynku, znajdowała się masarnia. W sklepie było bardzo dużo wędlin, kiełbas, boczków, słoniny. Lodówek nie było, ale nic się nie psuło. Na rynku znajdowała się też stara gospoda. Urząd Gminy zlokalizowany był w Domu Ludowym na parterze.

Wspomnienia pani Reginy Krużel z Padwi Narodowej

Regina Krużel

1. II wojna światowa
Pani Krużel dwa razy przeżywała front. Szczególnie jednak
w jej pamięci utkwił II front. W 1939 r. bardzo wiele osób opuszczało swoje dotychczasowe miejsca zamieszkania, bojąc się okupacji niemieckiej. Pierwsze dni wojny zastały mieszkańców
w czasie zwykłych, codziennych czynności. Wówczas, jako trzynastoletnia dziewczynka, nasza bohaterka pasła razem
z innymi dziećmi krowy. Nagle nadleciały samoloty. Dzieci zaczęły klaskać i krzyczeć, że to Polacy, lecz gdy spadły pierwsze bomby, nadzieja ta szybko się rozwiała. Pierwsi Niemcy pojawili się
już na początku wojny, wjeżdżając do wsi z pełnym uzbrojeniem, samochodami, na motorach a nawet rowerach. Ich pojawieniu się towarzyszył ogromny strach Polaków, którzy przyglądali się
z ukrycia wojskom niemieckim. Jednak pierwsze spotkanie
z Niemcami nie zawsze było groźne. Pani Krużel pamięta, że Niemiec, którego obserwowała razem z innymi dziećmi, najpierw uśmiechnął się do niej, powiedział coś po niemiecku, a później przyniósł chleb, cukier, konserwy. Niemcy szybko zajęli wszystkie stanowiska w urzędach, ale funkcjonowała wówczas polska policja. Wojna rozpoczęła się na dobre, a towarzyszyły jej pojedyncze ludzkie tragedie. Matki płakały za swoimi synami, którzy udali się na wojnę i długo nie wracali. Nikt nie wiedział, co przyniesie jutrzejszy dzień. Rozpoczęły się także łapanki po wsi. Najpierw przychodziły do domów informacje, by zgłaszać się do pracy na rzecz Niemców na ochotnika. Ale nikt z Polaków nie chciał dobrowolnie podjąć się takiego zajęcia, dlatego w środku nocy bardzo często Niemcy wyciągali młodych, silnych mężczyzn wprost z domu. Aby uchronić się od wywiezienia na roboty, ludzie uciekali z domów i spędzali noce niejednokrotnie na śniegu i mrozie.

pani Regina Krużel Ze zbiorów prywatnych

2. Życie rodzinne
Mąż pani Krużel pochodził z Zarównia. W domu było ich sześcioro. Najmłodsze dziecko miało półtora roczku, jak zmarła im matka. Chłopcem zaopiekował się ówczesny kierownik szkoły Józef Jarmuła wraz ze swoją żoną. Jarmuła pomógł 19 letniemu podopiecznemu w znalezieniu pierwszej pracy w gospodarstwie starszego dziedzica w ówczesnej Woli Mieleckiej. Pracował tam
5 lat. Podczas swoich prac miał kontakt z bogatymi Żydami. Niektórzy ludzie donosili Niemcom, więc nie ufano sobie nawzajem, obawiając się o swoje życie. Ojciec pani Krużel uciekł Niemcom i przez resztę swojego życia musiał się przed nimi ukrywać. Mąż pani Krużel pisał do niej listy, gdy miała 16 lat i przyjeżdżał do niej na rowerze aż 120 km. Dzieci państwa Krużlów, tak jak wiele innych, pomagały swoim rodzicom w pracy w polu i w domu. Nie miały wakacji. Codziennie przed wyjściem do szkoły rodzina wspólnie odmawiała modlitwę, później zasiadała do śniadania, na które najczęściej był barszcz i ziemniaki. Tradycją było także codzienne chodzenie do kościoła, jesienią na różaniec a w zimie na roraty z latarniami.

3. Zabawy
W tamtych czasach dzieci grały piłkami z końskiej sierści. Popularna była gra w palanta. Dzieci same wykonywały sobie zabawki np. łyżwy zrobione były z drewna i drutu.

4. Święta
W święta przy stole gromadziła się cała rodzina oraz sąsiedzi, spotykało się bardzo wiele osób. Przed przybyciem gości gospodynie przygotowywały rozmaite posiłki. Po kolacji wszyscy śpiewali kolędy i szli na pasterkę. Panowała bardzo radosna, wyjątkowa atmosfera.

Wspomnienia pani Anny Burghardt z Padwi Narodowej
  1. II wojna światowa

Anna Burghardt

Przed wojną dostęp do oświaty był ograniczony.
W całej miejscowości było tylko kilka gazet oraz jedynie trzy radioodbiorniki. Pierwsze radio znajdowało się na plebanii drugie
u państwa Popiołków (dziadkowie pana wójta gminy), kolejne
u pana Kazimierza Górskiego.

1 września 1939 r. ludność Padwi zebrała się wokół tych odbiorników i dowiadywała się o tragicznych wieściach dla naszego kraju. Na zawsze w ich pamięci pozostaną słowa: „Uwaga! Uwaga! Już przeleciały niemieckie samoloty! Jest inwazja na Polskę…” oraz obietnice Edwarda Śmigłego: „Nigdy się nie poddamy!”.

Hitlerowskie siły zbrojne zaatakowały Rzeczpospolitą Polską, dając początek największemu konfliktowi w dziejach ludzkości –
II wojnie światowej. Po zaledwie kilku dniach do naszej miejscowości wkroczyli Niemcy.

  1. Stosunek Niemców do ludności cywilnej

„W dużym stopniu zależało to od osoby, na którą się trafiło.
W naszym domu mieszkał Austriak, nazywał się Wagner. Pochodził z Wiednia, gdzie pozostawił żonę i dwóch synów. Gdy zachorowałam na gardło, podał mi lekarstwo (podobne do aspiryny, ale miało kolor palonej cegły). Dosłownie po kilku pastylkach ból ustąpił a gdy wyzdrowiałam przyniósł mi czekoladki. Pamiętam też, że były u nas na podwórku drzewka owocowe i wyliczył mojemu tacie, ile każde z nich będzie miało owoców. Kiedy miał iść na rosyjski front, był bardzo smutny i mówił do mojego taty, że on już nie wróci…”

  1. Film

Zaraz po wyzwoleniu do naszej miejscowości przybyło objazdowe kino, które wyświetlało na dużym ekranie w Domu Ludowym pierwszy film pt. ,,Biały Kieł”. W późniejszym czasie nie była to żadna nowość, bo coraz częściej mieszkańcy Padwi mogli sobie pozwolić na takie rozrywki, lecz wcześniej była to prawdziwa atrakcja.

  1. Przyśpiewki ludowe

W niektórych przedwojennych domach zamiast bajek funkcjonowały w formie przyśpiewek i rymowanek wiersze, które kształtowały osobowość ówczesnych dzieci. Przytoczone (w formie oryginalnej) pozostały w pamięci lub zapiskach pani
Anny Burghardt.

Pastuszek

Danasz moja dana dana, śpiewam wesół już od rana.
Krzyżyk znaczę na mym czole, gdy z bydełkiem ruszam w pole.
Gospodyni chleba dała, obiad przynieś obiecała,
a gdy minie miesiąc długi, da talara za zasługi.
O mój Jezu, talar biały, toć mi to skarb cały
kupić można na jarmarku, wszystkim przynieś coś w podarku.
Więc matuli chustkę krasą, Basi wstążkę śliczną, jasną, Kaźmierkowi pas z kółkami i buciki z podkuwkami.

Sobie czapkę znów czerwoną, baraneczkiem obwiedzioną
z pawim piórkiem ponad uchem, kupić także pragnę duchem.
Lecz najpierwej wiem, co zrobię, śliczny obraz kupię sobie
Matkę Boską w gwiazd koronie, z dzieciąteczkiem na Jej łonie
i wybiorę drzewo w lesie, co najmilszy zapach niesie
na nim korę nożem zgładzę, jak w ołtarzyk obraz wsadzę
i przystroję w śliczne kwiaty, maki, róże i bławaty
i z fujarką przy niej siądę, śliczne piosnki śpiewać będę
zawsze rano i wieczorkiem, przyjdę uczcić Ją paciorkiem.
Śliczność owa jak lilija, z dzieciąteczkiem tym Maryja
sprawi i to, że pastuszka czysta będzie zawsze duszka,
sprawi i to, że od szkody, bronić będzie jego trzody!

Pustelnik

Z dawna świata powieść niesie
o pustelniku, który żył gdzieś w gęstym lesie
w ciasnym kąciku.
Ile razy dzień zaświtał
zawsze Matkę Boską witał
Zdrowaś Maryja.
Ładne ptaszę wraz z nim żyło
w tej chacie jego i to przy nim się uczyło
śpiewu wdzięcznego,
i gdy on Maryję wzywał, zawsze ptaszek
przy nim śpiewał
Zdrowaś Maryja.

Wiosna las przyozdobiła w zielone szaty, ptaszyna się namyśliła wylecieć z chaty i tak przelatując drzewa wesoło śpiewa a śpiewa Zdrowaś Maryja.

Wtem wyleciał jakby strzała orzeł z wysoka, w szponach ptaszyna zadrżała, że ją śmierć czeka i tej śmiertelnej tęsknocie
w znajomej świergoce nucie

Zdrowaś Maryja.

Tym głosem orzeł zdumiony zdobycz wypuszcza a ptaszek oswobodzony na dół się spuszcza, Maryji za uratowanie oddaje wdzięczne śpiewanie

Zdrowaś Maryja.

Pustelnik smutny w ogrodzie za ptaszkiem biada a on mu znowu
w swobodzie na ramię siada. Obaj znów w chacie mieszkają,
Matce Bożej śpiewają

Zdrowaś Maryja.

Branka

Jedzie Tatar na bezdroża, przy strzemieniu brankę toczy,
stara branka iść nie może, wypłakała swoje oczy.
Jadą, pędzą w kraje chana
Tatar stanął przed zagrodą, żona wyszła przeciw pana.
Witaj żono ot masz lite złotooczne zausznice.
I przywiozłem ci kobietę z samej Polski niewolnicę,
trzy roboty robić będzie, niech oczyma pasie trzodę
a rękoma kądziel snuje, a nogami huśta młode.
Więc oczyma pasie trzodę, a rękoma kądziel snuje
a nogami huśta młode i młodemu przyśpiewuje.

Tatarczątko luli luli tyś po córce mi wnuczątko
córka matki nie przytuli, nie zna babki niemowlątko.
A Tatarka wstała, zbladła, skąd mnie znasz ty niewolnico?
Matko moja zrzuć te łachy, bierz jedwabie, bierz sobole
u nas taki kraj bogaty, czemuż tęsknisz za Podolem?
Lepsza moja płachta zgrzebna niźli twoje szaty złote,
Tobie tęsknoś niepotrzebna, mnie za Podolem tęsknota.