Szkoła Kolonistów (ul. Ludwiki Uzar Krysiakowej)

W 1783 r. powstała szkoła niemiecka dla wszystkich osadników niemieckich. Była ona ulokowana na działce nr 34 (budynek starego przedszkola). Z czasem budynek odstąpiono Polakom, a na niemiecką szkołę zakupiono od Jakoba Duy, niemieckiego protestanta z Padwi, plac nr 33. Zakupiono również działkę na dom dla nauczyciela. W 1870 r. szkoła była gotowa. Pierwszym nauczycielem, bez wykształcenia pedagogicznego, był Philipp Ulm. Na początku XX w. w szkole uczyli: Jakob Kintzi, Franz Kranl, Johann Manz, Philipp Machmer, Karoline Doern, a od 1 stycznia 1918 r. Ludwig Konrad, urodzony w Padwi, pierwszy
z nauczycieli posiadający przygotowanie pedagogiczne. W 1918 r. szkoła niemiecka uzyskała uprawnienia szkoły publicznej.

Przytoczony poniżej tekst to tłumaczenie z języka niemieckiego wybranych fragmentów książki pt. „ELLA MÜLLER geb. Numrich Mein Lebensweg von Padew in Galizien über Deutschland nach Amerika” [1]. Egzemplarz ten został podarowany, wraz z dedykacją, w 2009 r. Gminnej Bibliotece Publicznej w Padwi Narodowej.

[1] Ella Müller z domu Nurmich Moja droga życiowa z Padwi w Galicji przez Niemcy do Ameryki

 

  1. Krótka historia kolonizacji Józefa II z Galicji 1782 – 1785

W mojej ojczyźnie wiele razy zmieniała się władza państwowa. Do 1772 należała ona do państwa polskiego. Po rozbiorach Polski 1772 Galicja została Cesarstwem Austriackim. W 1781 nadeszła propozycja dla rodzin niemieckich od cesarza Józefa II, aby przybyć na tereny Galicji i się osiedlić. Dzięki kolonizacji i wędrówkom rodzin niemieckich założono tu kolonie niemieckie. W ten sposób powstało około 15 kolonii w trójkącie rzek Wisły i Sanu, a przy tym trzy wsie: Kolonia Padew, Hohenbach (Czermin), Reichsheim (Sarnów).

W Sarnowie ziemia musiała być wykarczowana i dopiero zagospodarowana, musiała również zostać odprowadzona woda.
W Padwi i Czerminie zostały zasiedlone również własności ówczesnego kościoła. Wybudowano niemieckie ewangelickie szkoły i kościoły, ściągnięto z Niemiec i Austrii nauczycieli i księży.

  1. Miejscowość Padew

Urodziłam się 4 października 1928 roku w Padwi, we wsi leżącej teraz w Polsce. Ma ona 7 kilometrów długości i leży przy głównej drodze Kraków – Warszawa. Znajduje się w powiecie mieleckim, na południe od Wisły. Rozróżniano Padew Górną, Padew, Padew Dolną.

Padew istniała już jako polska miejscowość przed osiedleniem niemieckich kolonistów w 1783 r. W roku 1783 powstało około
40 domów kolonistów w Padwi Dolnej, Padwi oraz Padwi Górnej. Było tu około 25 rodzin ewangelickich i 15 katolickich. Niemieccy koloniści mieli własnego burmistrza oraz szkołę. Do roku 1867 pozostali pod kościelną opieką księży z Sarnowa a później księży
z Czermina.

Niemiecka część Padwi została nazwana Padew Kolonia, a polska część (około ¾ miejscowości) Padew Narodowa. Ewangeliccy koloniści mieszkali w Padwi oraz Padwi Dolnej, katoliccy koloniści przeważnie w Padwi Górnej. Do szkoły, utworzonej przez kolonistów, uczęszczały na początku tylko dzieci kolonistów, później również dzieci polskie i żydowskie. Od roku 1870 Padew miała dwie szkoły, jedną polską i jedną niemiecką ewangelicką szkołę prywatną.

Padew nr 33, około 1942, szkoła z nauczycielem i dziećmi Źródło: ELLA MÜLLER geb. Numrich …, Stuttgart 2008, s. 94

Szkoła w Padwi 1941/42 z nauczycielem Edmundem Konradem Źródło: ELLA MÜLLER geb. Numrich …, Stuttgart 2008, s. 95

     Po lewej:        Trzeci rząd: Eleonore Duy, Elfriede Schön, Ella Numrich
                            Drugi rząd: Emma Duy
                            Pierwszy rząd: Erna Duy, Sieglinde Konrad, Elly Schmid

     Po prawej:      Z tyłu pod ścianą: Philip Duy, Philip Müller
                            Trzeci rząd: Arthur Rothaug, Edmund Duy
                            Drugi rząd: Herbert Konrad, Edigard Kurz, Siegfried

Konrad                 Pierwszy rząd: Bruno Duy, Reinhold Konrad

Zaplanowana dla Kolonii Padew nazwa „Fallbrun” nie została nadana.

Ksiądz miał swoją siedzibę w Czerminie i miał pod opieką gminę Padew i Sarnów. W niedziele, w które nie wygłaszał kazań
w Padwi, nauczyciel otrzymywał kazanie czytane. Czytał on teksty biblijne, śpiewano do tego odpowiednie pieśni i modlono się. Jednak nie zawsze nauczyciel był obecny. Kazanie głosiła wtedy ucząca siostra zakonna. Prawie w ogóle nie uczono pisać ani czytać. Już we wczesnym wieku dzieci musiały pomagać przy gospodarstwie. Życie było ciężkie. Minęły pokolenia nim stało się ono znośne. W jednej książce historycznej o Galicji przeczytałam następujący wiersz:

„Die ersted fanden Tod,
Die zweiten litten Not,
erst die dritten hatten Brot“

„Pierwsi znaleźli śmierć,
drudzy cierpieli z biedy,
dopiero trzeci mieli chleb”

  1. Mój dom rodzinny

Mój dom rodzinny stał w Padwi (nr 146). Nasze gospodarstwo składało się z: domu, stajni, stodoły, kurnika, spichlerza na owoce
i szopy na drewno. Przed domem znajdował się ogród kwiatowy
z wieloma krzewami róż, które tak kochał mój ojciec. Następnie był sad owocowy z jabłoniami, gruszami, śliwami i wiśniami. Z tyłu był ogród warzywny. Cała posiadłość była ogrodzona i miała dużą bramę przy drodze.

Padew nr 146, około 1935, dom rodziny Jakoba Numrich Źródło: ELLA MÜLLER geb. Numrich …, Stuttgart 2008, s. 92

Po pierwszej wojnie światowej 20 listopada 1920 zostało utworzone Państwo Polskie. Tak przeszła nasza austriacka Kolonia Padew pod polskie panowanie. Prawie nic się nie zmieniło. Dalej żyliśmy
w przyjaźni z polskimi sąsiadami. To zmieniło się dopiero wtedy, gdy wybuchła druga wojna światowa. Pomimo że było mało ewangelickich Polaków, mieliśmy wolność wyznania. Gminy musiały troszczyć się same o księdza i nauczyciela. Mało było niemieckich uczelni. Gdy się urodziłam, byłam polską obywatelką niemieckiego pochodzenia.

  1. Moje dzieciństwo w Padwi

Powracam do roku 1928.
19 marca tego roku wybuchł ogromny pożar w Padwi. Mocny wiatr przenosił płomienie ze stodoły na stodołę. Wiele domów stanęło
w ogniu. Ludzie nabierali wodę w wiadra i próbowali ratować, co tylko się da. My również straciliśmy stodołę i stajnię. Moja mama
z całych sił nabierała wodę, pomimo że była ze mną w ciąży. Potem martwiła się, czy dziecko urodzi się zdrowe. Dziękowała Bogu, gdy urodziłam się zdrowa.

W tym czasie było w Padwi tylko 23 niemieckie rodziny, ponieważ wiele z nich od około 1900 roku wyemigrowało do Ameryki lub Poznania. Nikt nie był bogaty, lecz żyło się szczęśliwie. Dzieci musiały już we wczesnym wieku pomagać przy gospodarstwie.
W wieku pięciu lat nie byłam objęta jeszcze obowiązkiem szkolnym, ale moja siostra Matylda zabierała mnie często do szkoły.

  1. 1 września i wojenne dni 1939 roku

Hitlerowskie Niemcy napadły na Polskę. Zaczęła się druga wojna światowa. Tego samego dnia usłyszeliśmy przerażający głos. Wybiegliśmy wszyscy z domu, aby zobaczyć, co się dzieje. Niebo było pełne niemieckich samolotów, był deszcz bomb. Nalot lotniczy w pierwszych dniach wojny skupiał się w pierwszej kolejności na zakładach lotniczych w Mielcu. Nasza Padew również dostała się na linię ognia. Pierwsza bomba spadła na nasze pole i powstała dziura wielkości domu. Ta pierwsza bomba uratowała nam życie, ponieważ Polacy wiedzieli wtedy, że my jesteśmy niewinni. Nie mieliśmy z tym nic wspólnego. Kilka dni później niemiecka artyleria ostrzeliwała naszą wioskę cały dzień. Stanęła ona w ogniu a wiele domów zostało spalonych. Każdego dnia spadały bomby i ginęli ludzie.

  1. Los żydowskich rodzin w Padwi

Mieliśmy w Padwi kilka rodzin żydowskich, z którymi żyliśmy w harmonii. Nasza lekarka była Żydówką i była bardzo kochana. Nazywała się Ernestina Tabakuwna. Był jeszcze Schamme. Nie wiem, czy to było jego prawdziwe nazwisko. Był to przyjazny, starszy pan, który miał mały sklep. Moja mama potrzebowała czasami soli, cukru lub drożdży a nie miała pieniędzy. Wtedy dawała mi kilka jajek, wysyłała mnie do niego i dostawałam to, co chciała. Miał on na kredensie obok kasy misę ze słodyczami. Sięgał wtedy do niej i dawał mi cukierka.

Pani Gidel żyła ze swoimi dwoma córkami w małym domku bez ogrzewania. W zimie siedziały całymi dniami w swoich łóżkach, aby nie zamarznąć. Robiły dla ludzi różne rzeczy na drutach
i otrzymywały za to coś do jedzenia. Również dla nas robiła coś na drutach od czasu do czasu. Pani Gidel przychodziła czasami
w nocy i moja mama dawała jej koszyk różnych produktów spożywczych. Nie szła z tym ulicą, lecz chodziła ścieżką za szopami.

Żyd Gidalle Stern był rzeźnikiem. Jego najstarszy syn miał sklep
w Padwi Górnej. Był żonaty i miał kochanego małego chłopca. Innych dzieci nie mogę sobie przypomnieć. Przypominam sobie tylko dwie córki Leikę i Idkę.

Mieliśmy cały rząd wiśni w naszym sadzie. Kiedy były już dojrzałe, sprzedawaliśmy je rodzinie Stern a ich dzieci same je zbierały.

Mieliśmy żydowskiego sąsiada, nazywał się Berek Glatt. Był on szklarzem. Mogę wyliczyć jeszcze imiona wszystkich jego ośmiorga dzieci. Przed naszą zagrodą znajdowało się głębokie zbocze, rów, który prowadził do małego strumyka, do kanału. Ponad nim znajdował się most do ulicy. Zbocze to było porośnięte pokrzywami. Pewnego dnia, gdy stałam na grani posiadłości, chłopak Herschel Glatt chciał przejść na moją stronę. Powiedziałam mu, że to jest niemiecka ziemia i żaden Żyd nie może na nią wejść. Tak zepsuty był mój mały dziecięcy umysł. Wystawił mnie na próbę i zaczął do mnie przechodzić. Dopadłam go i wrzuciłam w pokrzywy. Tak krzyczał, że przybiegła jego mama i mój brat a ja zostałam zganiona.

W Niemczech zaczęła się akcja przeciwko Żydom. Musieli oni nosić opaski na ramieniu z gwiazdą Dawida a wieczorami mieli zakaz wychodzenia. Ich sklepy zostały splądrowane, a oni wywłaszczeni, prześladowani, zamknięci w obozach koncentracyjnych i częściowo zagazowani. Był w Padwi młody Żyd Erwin Kirschenbaum z Berlina. Jego rodzina nie mogła uciec do Izraela, tak więc dotarł do Padwi, do swoich znajomych, rodziny Stern. Myślał, że tu go nie znajdą. Erwin był młodym, wykształconym mężczyzną, dobrym człowiekiem. Mój ojciec chciał ich ratować i wziął do siebie. Mój brat był żołnierzem a my potrzebowaliśmy pomocy w gospodarstwie. Erwin był bardzo pilny, wieczorami siedział u nas, u dzieci, czytał i opowiadał nam o wielkim świecie, o operach i koncertach, o których my, w naszym malutkim świecie, nigdy nie słyszeliśmy. Nauczył mnie łamacza językowego:

„Cel ma cel, aby osiągnąć cel. A gdy cel nie osiągnie celu, to cel nie ma celu”.

Bardzo lubiliśmy Erwina, należał do rodziny. Jednak czas,
w którym on u nas był, dobiegł szybko końca. Był rok 1942. Teraz zaczął się mord żydowski w Padwi. Wyciągali jednego za drugim. Stary, dobry człowiek Schamme był chory i został rozstrzelany
w łóżku. Gdy do nas przyszli, aby wyciągnąć Erwina, mój ojciec prosił o jego życie. To nic nie pomogło. Zagrożono nam
i musieliśmy go wypuścić. Załadowali go razem z innymi Żydami na ciężarówkę a gdy odjeżdżali, wykrzyknął dwa razy moje imię. Wciąż słyszę ten krzyk i nie mogę go zapomnieć, pomimo że minęło już 66 lat. Wydaje mi się, że bardzo mnie lubił. Mój dziadek uklęknął za dużą bramą, która prowadziła do drogi i patrzył między szczeblami tak, by nikt nie zobaczył, jak ciężarówka odjeżdża. Modlił się a łzy leciały mu po twarzy. Zostali wywiezieni do Baranowa na cmentarz żydowski. Musieli wykopać własne groby, zostali przed nimi postawieni, rozstrzelani, padli do grobów.

Myślę sobie często, dlaczego miłosierny Bóg nie ingerował wtedy, gdy był potrzebny, gdy zabijano niewinnych ludzi. Modlę się każdego dnia „Niech stanie się wola Twoja”, ponieważ odczuwam spokój, kiedy wszystkie moje troski mogę zrzucić na niego i wiem, że mnie słucha.

  1. Kościół w Padwi

Od 1870 roku padewscy ewangeliccy Niemcy mieli własną prywatną szkołę i cmentarz w Padwi. Własny kościół był możliwy, od kiedy wybudowany w 1902 roku został opuszczony przez emigrujące do Poznania rodziny, kościół w Sulichowie był do dyspozycji.

Padwianie okazywali zainteresowanie przeniesieniem kościoła do Padwi. Nie byli jednak zgodni, gdzie kościół powinien być usytuowany. Padwianie Dolni uważali, że kościół powinien znajdować się u nich. Heinrich Konrad 1855 podarował bezpłatnie kawałek swojej ziemi jako plac pod budowę. To było bardzo kuszące, kościół stałby naprzeciwko szkoły i w pobliżu cmentarza, co było bardzo praktyczne. Spór został rozstrzygnięty przez wyższy urząd kościelny na korzyść miejsca w centrum Padwi. Kościół został postawiony w centrum Padwi w 1904 roku, pomimo że nikt z Dolnej Padwi nie chciał do niego chodzić. Zmotywowało to większość Padwian Dolnych do emigracji do Ameryki lub Poznania. Inni poddali się losowi i uspokoili się z czasem.

Dawna szkoła kolonistów – zdjęcia współczesne